Kontrola glikemii, czyli codzienność diabetyka

Dziś 27 czerwca - Polskie Stowarzyszenie Diabetyków jakiś czas temu wprowadziło 27 czerwca obchody Dnia Walki z Cukrzycą. Na świecie główne obchody "Diabetes Day"mają miejsce 14 listopada, a w Polsce mamy dwa tego typu święta (w dniu upamiętniającym odkrycie insuliny i w rocznicę urodzin jej odkrywcy). Mimo, że osobiście uważam, że listopadowe święto jest "ważniejsze", to każda okazja jest odpowiednia do mówienia o zagrożeniach jakie niesie ze sobą cukrzyca, o profilaktyce i praktykach prozdrowotnych, które pomagają diabetykom zachować jak najdłużej dobrą formę. Okazja jest też odpowiednia, żeby podzielić się z Wami moimi nowymi doświadczeniami dotyczącymi kontroli glikemii, a samokontrola jest jednym z głównych elementów leczenia cukrzycy.

Zdjęcie pobrane z serwisu Fotolia

Większość z Was pewnie wie, że mam cukrzycę typu I, chorobę spowodowaną błędną reakcją immunologiczną, atakowaniem komórek beta trzustki (odpowiedzialnych za produkcję insuliny) przez własne komórki odpornościowe. Nie wiadomo czemu tak się dzieje, jednak choroby autoagresji są coraz bardziej popularne (inne choroby na tym tle to między innymi autoimmunologiczne zapalenie tarczycy zwane chorobą Hashimoto, celiakia, alergie, łuszczyca czy atopowe zapalenie skóry). Choroby te są przewlekłe i na dzień dzisiejszy nie ma możliwości ich wyleczenia, można jedynie łagodzić ich skutki i dbać, by nie doszło do groźnych dla zdrowia i życia powikłań. Cukrzyca typu I objawia się nagłym uczuciem zmęczenia i otępienia, odwodnieniem, wzmożonym oddawaniem moczu i jednoczesnym pragnieniem, gwałtownym chudnięciem, apatią, czasami nawet dochodzi do śpiączki cukrzycowej. Objawy te wiążą się z niedoborem insuliny w organizmie i podwyższonym poziomem cukru (hiperglikemią). Osoby z rozpoznaniem cukrzycy typu I trafiają do szpitala, wdrażana jest terapia insuliną, edukacja diabetologiczna i dietetyczna (w każdym razie powinna być).

Podstawą terapii w cukrzycy typu I jest utrzymywanie prawidłowego poziomu cukru we krwi (zbliżonego do poziomu ludzi zdrowych) poprzez odpowiedni tryb życia i podawanie podskórnie insuliny (insulina jest białkiem i nie może być podawana doustnie, bo ulegnie zniszczeniu w procesie trawienia i straci swoje właściwości). Zapotrzebowanie na ten życiodajny hormon (insulina bierze udział w metabolizmie węglowodanów, ale również białek i tłuszczy, jest hormonem wzrostu) ustalane jest indywidualnie, w zależności od ilości insuliny endogennej (produkowanej przez pozostałe, jeszcze niezniszczone komórki beta trzustki), od aktywności fizycznej, chorób współistniejących i wielu innych czynników.


Najlepiej jeśli dawki insuliny są na bieżąco konsultowane z lekarzem diabetologiem. Insulinę można podawać za pomocą wstrzykiwaczy (tzw. penów) lub za pomocą osobistej pompy insulinowej. Podstawą do obliczenia ilości podawanej insuliny są pomiary poziomu cukru. Glikemia u zdrowego człowieka nie spada poniżej poziomu 60 mg/dl i nie wzrasta powyżej 120 mg/dl. Zdrowy organizm nawet jeśli przyjmie dużą ilość węglowodanów prostych (np. litr słodkiego gazowanego napoju typu cola) wyprodukuje odpowiednią ilość insuliny i cukier nie wzrośnie ponad normę. Przy cukrzycy, niestety wzrośnie, a bez odpowiedniej dawki insuliny może wzrosnąć znacząco. Żeby zobrazować, podzielę się z Wami osobistym doświadczeniem, przy rozpoznaniu cukrzycy poziom cukru w moim organizmie wynosił 1664 mg/dl, czyli około szesnastokrotność prawidłowego poziomu. Oczywiście to była skrajność i po rozpoznaniu choroby, wdrożeniu odpowiedniego leczenia i świadomego stylu życie sytuacja nie ma prawa się powtórzyć, ale w razie zaniedbania i zaniechania leczenia, może dojść do tragedii.

W życiu diabetyka, podstawą jest kontrola glikemii. Najbardziej popularną formą sprawdzania poziomu cukru we krwi są glukometry. Pomiaru dokonuje się za pomocą małego urządzenia, wyposażonego w pasek testowy, na który umieszcza się kroplę krwi (pobieraną z palca) i po kilku sekundach ukazuje się wynik. Paski są jednorazowego użytku, zużyty się wyrzuca. Myślę, że na początku choroby jest to jedna z najmniej przyjemnych czynności, kilka a czasem nawet kilkanaście razy dziennie trzeba nakłuć sobie opuszek palca i wycisnąć kropelkę krwi, aby wiedzieć jaki jest poziom cukru i na tej podstawie oszacować, ile należy podać insuliny. Na początku to bardzo uciążliwe i trudne, jednak z czasem można nabrać wprawy i przywyknąć do tej czynności. Producenci glukometrów prześcigają się w nowych funkcjonalnościach glukometrów, dodają nowe opcje i możliwości. Z racji tego, że jestem użytkownikiem sprzętu dla diabetyków, zdarza się, że otrzymuję zaproszenia do udziału w testach i w konferencjach dotyczących nowości na rynku. Jakiś czas temu wzięłam udział w webinarach i konferencji prasowej firmy Ascensia Diabetes Care (dawny Bayer), gdzie lekarz, pielęgniarka diabetologiczna i dziennikarz przekonywali diabetyków, że najlepszym rozwiązaniem jest glukometr z aplikacją mobilną, który robi wykresy i zapisuje wszystkie dane jak w dzienniczku. Pewnie jest to jakieś ułatwienie, jeśli ktoś jest zainteresowany glukometrem Contour Plus One odsyłam na stronę producenta po więcej informacji.

Glukometr CONTOUR PLUS ONE i aplikacja CONTOUR Diabetes

Wspomniałam o dzienniczku - ktoś zapyta co to takiego? Każdy diabetyk raz na jakiś czas musi się zmierzyć z wizytą u diabetologa. Wyniki pomiarów glikemii można zapisywać w dzienniczku ręcznie (jest to dość pracochłonne i w dzisiejszych czasach - nie oszukujmy się - mało kto prowadzi taki dzienniczek), albo można korzystać z osprzętu, który robi to automatycznie. Warto pamiętać, żeby oprócz wyników glikemii dzienniczek zawierał ilość podanej insuliny i skład posiłków, wtedy lekarz ma lepszy obraz tego, jak prowadzona jest cukrzyca. Wspomniany wyżej glukometr ma opcję dodawania zdjęć, wpisywania ilości insuliny, a nawet robienia zestawień i wykresów. Dane zapisują się w chmurze i można je przesłać wprost do lekarza. Nie do końca jestem przekonana, że to zadziała u każdego - ja osobiście nie uważam, że taka forma kontroli jest konieczna. Moja relacja z diabetologiem (pozdrawiam serdecznie moją panią doktor!) jest partnerska, oparta na zaufaniu i wzajemnym szacunku. Nie potrzebuję przedstawiania wykresów i twardych danych, które są podstawą do dyskusji, ale niektórzy muszą czuć motywację i potrzebują takiej kontroli, tak mi się w każdym razie wydaje. Każdy ma wybór i może korzystać z urządzeń, które najbardziej trafiają w jego potrzeby.

A co jeśli nie chcemy kłuć palców? Czy jest jakaś opcja? W Polsce dostępny jest ciągły monitoring glikemii (CGM). W połączeniu z pompą insulinową stanowi świetny duet podnoszący jakość życia diabetyków. Cukry są znane 24h na dobę, a kłucie palców jest ograniczone do kalibracji urządzenia (2-4 razy na dobę). Bez refundacji jest to koszt około 800zł miesięcznie, więc "droga impreza". W tej chwili są już nawet pompy, które w razie spadku glikemii zatrzymują się i nie podają insuliny, no i alarmują jeśli wystąpi hipoglikemia (spadek poziomu cukru) lub hiperglikemia (zbyt wysoki poziom cukru w organizmie). W kwestii CGM nie czuję się ekspertem, więc odsyłam Was na stronę Słodkich, Młodych i Aktywnych, gdzie szczegółowo opisują działanie ciągłego monitoringu glikemii.


Ja sama w chwili obecnej używam systemu firmy Abbott, który jest czymś pośrednim między ciągłym monitoringiem glikemii a glukometrem - Free Style Libre i jestem nim szczerze zachwycona. Jak to działa? Raz na 2 tygodnie instaluję sobie (za pomocą jednorazowego aplikatora) na ramieniu czujnik, który mierzy poziom cukru z płynu śródtkankowego, a żeby poznać poziom cukru skanuję czujnik czytnikiem (zblaża się czytnik do czujnika). Jedyne zarejestrowane na tą chwilą miejsce do noszenia Libry to ramię, tylna część ręki, moim zdaniem część ciała narażona na otarcia i wyrwanie wkłucia, ale miejmy nadzieję, że dalsze badania potwierdzą jej skuteczność w innych miejscach na ciele.


Samo badanie poziomu cukru trwa jakieś 2 sekundy, po przeskanowaniu czytnikiem sensora na sporym ekranie pokazuje się wynik glikemii. Libre pokazuje pomiar z niewielkim przesunięciem w czasie, co może mieć znaczenie przy hipoglikemii i należy o tym pamiętać, że wyświetlony wynik to poziom cukru sprzed ok. 5 minut. Urządzenie samoistnie sprawdza poziom cukru co minutę i zapisuje wyniki co 15 minut, dodatkowo pamięta wszystkie wyniki z ostatnich 8 godzin, więc bez mierzenia cukru wiem jaki miałam np. w ciągu nocy. W dodatku nie wymaga kalibracji, a ukłucia opuszków palca ograniczyłam do absolutnego minimum np. jeśli urządzenie pokazuje "LO" czyli cukier poniżej 40mg/dl sprawdzam glukometrem. Wyświetlacz pokazuje też trendy glikemii, strzałkę poziomą jeśli cukier jest stabilny i ukośnie jeśli rośnie/spada powoli, albo pionową jeśli zmiana poziomu cukru przebiega gwałtownie.


Na początku sprawdzałam czy wyniki się zgadzają i jestem mile zaskoczona dokładnością (rozbieżności są minimalne i zazwyczaj wiążą się z 5-minutowym przesunięciem w czasie). Czytnik jest jednocześnie glukometrem, więc wystarczy nosić w etui kilka pasków, tak na wszelki wypadek. Niebawem urządzenie będzie dostępne w Polsce, więc to dobra wiadomość dla wszystkich, którzy mają problem z kłuciem palców. 


Z przykrością to piszę, ale nie jest to rozwiązanie dostępne dla każdego, bo są i minusy. Po pierwsze cena - bez refundacji cena takiego czytnika to 255zł (koszt jednorazowy), a każdy sensor (czujnik) przewidziany na 2 tygodnie także kosztuje 255zł. Teoretycznie miesięczny koszt to 510zł, jednak jest jeszcze jeden minus, sensor może się odkleić wcześniej. Sensor jest wodoodporny (rekomendowana kąpiel do 30 minut na głębokość max 1 metra), czytnik już wodoodporny nie jest (bo jest też glukometrem). Z mojego krótkiego doświadczenia zauważyłam, że klej nie trzyma i mimo moich najszczerszych chęci i uważania na rękę, najdłużej udało mi się utrzymać sensor 10 dni, co znacznie podwyższa koszt użytkowania (bo zamiast 2, potrzebuję 3 sensorów na miesiąc).


Niestety jak już się odklei, to nie działa - jestem tym bardzo niepocieszona. Zakładam kolejny sensor i postaram się nie poddawać go tak ekstremalnym warunkom jak ponad 35 stopni na Mazurach, kajaki, kąpiele i wakacyjne szaleństwa, mam nadzieję, że tym razem wytrzyma 14 dni, jak podaje instrukcja :) Niektórzy naklejają na wierzch folię ochronną, albo obklejają się plastrami, jednak ja bardzo cenię sobie estetykę. Lubię rzeczy ładne. Sam sensor to białe kółko o średnicy nieco większej, niż 5-złotówka.

Nie dalej jak w miniony weekend zaczepił mnie "zmęczony życiem" pan pod monopolowym, wskazał na moją rękę i zapytał:
- I co?? Pomaga?
Na co skinęłam głową i potwierdziłam, że pomaga, więc pan dalej ciągnie:
- A na co to? Na palenie? Czy odchudzanie?
Bardzo mnie ta sytuacja rozbawiła :) Ale dowodzi to, że urządzenie jest dyskretne i nie jest czymś brzydkim, a nawet może być dla otoczenia intrygujące.

Po cichu wierzę, że wkrótce potem, jak urządzenie zostanie wprowadzone w Polsce, szybko wejdzie na listę refundacyjną, a fundusz zdrowia będzie pokrywał chociaż część ponoszonych kosztów. Dla mnie urządzenie jest super wygodne, nie spodziewałam się, że aż tak mi się spodoba. Więcej informacji o FreeStyle Libre, a także zapisy na zakup urządzenia i sensorów na stronie: www.freestylelibre.pl

Bardzo dziękuję firmie Abbott za możliwość wzięcia udziału w wyjeździe dotyczącym FreeStyle Libre do Lizbony w Portugalii, gdzie wspólnie z blogerami z Polski, Portugalii i Grecji zajmowaliśmy się wyzwaniami, przed jakimi stawia nas cukrzyca.


Miałam olbrzymią przyjemność wspólnego gotowania z pozytywnymi diabetykami pod wodzą naszego polskiego, słodkiego Masterchefa Damiana Kordasa, jak również wzięłam udział w treningu z psychologiem i coachem Miłoszem Brzezińskim.


Pozostały fantastyczne wspomnienia i zatrzymane w pamięci ulotne chwile, no i widoki uwiecznione na zdjęciach..

Podczas wyjazdu otrzymałam FreeStyle Libre, dzięki czemu mogłam więcej napisać o tym urządzeniu - przyznaję, samo czytanie instrukcji nie daje tylu doznań i osobistych refleksji, co czynne użytkowanie sprzętu. 

Wyjazd także uświadomił mi, jak bardzo medycyna i technika posuwają się do przodu. Odwiedziliśmy najstarsze stowarzyszenie osób z cukrzycą na kontynencie, APDP, gdzie znajduje się muzeum diabetologiczne. Namacalnie można odczuć postęp naukowy, zobaczcie jak wyglądały glukometry na przestrzeni dziejów:


Inne sprzęty, też w dzisiejszych czasach są zapomniane, a jeszcze 50 lat temu, była to jedyna forma leczenia..




Zawodowo jestem związana ze środowiskiem badań klinicznych i wiem, jak wielką wartość mają w postępie medycyny. Życzę sobie i innym diabetykom, żeby wkrótce powstało urządzenie, którym będziemy skanować tęczówkę, a ono pokaże nam poziom glikemii :) na pewno przyszłość jeszcze nie raz nas zaskoczy! Pozdrowienia Kochani!


Etykiety: ,